piątek, 19 lutego 2010

Przyjazna edukacja

- to myśl przewodnia dla wymiany opinii o dniu dzisiejszym szkoły, a przede wszystkim ludziach, dziełach tworzących obraz pełen urody pedagogicznej.
Czy można tak patrzeć na szkołę?

Znajdując się w przyjaznym otoczeniu mamy poczucie bezpieczeństwa, zachęty do wysiłku, inspirację do czynu, odczuwamy chęć do pracy, gotowość spotykania osób dla których jesteśmy ważni, my zaś w bliskości z nimi nabieramy wiary w siebie, stajemy się otwarci, pełni ufności.

Mam za sobą prawie 45 lat pracy pedagogicznej, jako nauczyciel, dyrektor, edukator, Mimo upływu tylu lat, nie straciłem entuzjazmu dla działań romantycznych, pełnych pasji, etosu zawodowego, głębokiego przekonania w słuszność tej drogi dla zdrowia ucznia i nauczyciela. Poszukiwanie piękna w pracy pedagogicznej zawsze mi towarzyszyło, a obecnie wspieramy nauczycieli działalność służącą doskonaleniu zawodowemu pedagogów.

Od 9- ciu lat prowadzę Niepubliczną Placówkę Doskonalenia Nauczycieli w Tarnobrzegu.

Wiem z praktyki jak trudno nadążyć za życiem, jak trudno zaakceptować przelotność pomysłów reformatorów oświatowych, jak bardzo zranieni są nauczyciele pobieżną oceną, jak trzeba wiele przyjaźni, prawdziwych argumentów trafiających do serca, rozumu, aby przekonać do propozycji, które tłumaczy się odgórnym poleceniem, tak trzeba dla świętego spokoju. Nie dziwię się, że środowisko przyjmuje je z nieufnością.

Głęboko i boleśnie zapadła mi w pamięć wypowiedź nauczycielki : Proszę pana ta nowa podstawa programowa to kwestia trzech lat i nikt już nie będzie jej pamiętał.

Może więc warto pokusić się o wymianę przykładów potwierdzających istnienie przyjaznej edukacji, jej mocy sprawczej w życiu ucznia, nauczyciela, rodzica.

Może mamy poczucie osamotnienia, bo nie wiemy o sobie, a mamy naturalną potrzebę wzajemnego pokrzepienia serc, wzmocnienia się przez obecność innych, inspirującą do trwania, działania, dodania sobie sił. Tak bardzo nam potrzeba potwierdzenia! Czy to może wydać się naiwne?