W 220 rocznicę "Mazurka
Dąbrowskiego"
- "Kiedy my żyjemy”.
Rok 1795, trzeci rozbiór
Rzeczypospolitej Obojga Narodów, kiedy to trzy czarne orły rozszarpały białego.
Zaborcy przypisują Kościuszce słowa: "Finis Poloniae", gdy
ciężko ranny pod Maciejowicami, znoszony był z pola walki.
Nie ma nas na mapie Europy.
Polska w grobie, naród podzielony i wcielony do obcych, wrogich nacji.
Patrioci w więzieniach zaborców (Rosji, Austrii, Prusach) lub na
emigracji. Dla nich nie ma zgody na przemoc. Oczy ich kierują się ku
republikańskiej Francji, walczącej z naszymi zaborcami.
Józef Wybicki i Jan Henryk Dąbrowski uzyskują
u gen. Napoleona Bonapartego,
dowódcy armii we Włoszech, zgodę na utworzenie
Legionów Polskich, jako wojska republiki lombardzkiej. Żołnierze
rekrutują się z emigrantów, jeńców zaborczych armii. Czeka ich długi marsz ku
Polsce.
Jest rok
1797,
we Włoszech rodzi się nadzieja dla Polaków.
W Regio Emilia k/Bolonii, Wybicki wzruszony widokiem defilujących legii w takt
marsza Michała Ogińskiego, w natchnieniu pisze pieśń, której daje tytuł:
Pieśń Legionów Polskich we
Włoszech.
"Jeszcze Polska nie umarła ,
Kiedy my żyjemy,
Co nam obca przemoc wydarła,
Szablą odbierzemy"...
Pierwszy raz zostaje zaśpiewana przez Autora na pożegnanie
wyjeżdżającego do Paryża gen. Dąbrowskiego. Miało to miejsce między
15 a 21
lipca 1797 r. Ekspresja słów, treść, wywarły wzruszenie, wywołały entuzjazm.
Możemy powiedzieć, że
była to nasza swoista Deklaracja Walki o Niepodległość.
Tak zaczął się niepodległościowy
szlak pieśni przez lata rozbiorów. Ona
jedna przeżyła 121 lat niewoli, była na wszystkich polach walki
z zaborcami o niepodległość, w kraju i na emigracji, doczekała się spełnienia
słów: "Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy", wypełnienia przez
kolejne pokolenia zapowiedzi: "co
nam obca przemoc wzięła, szablą odbierzemy".
Tak tę deklarację niepodległości ujął prof. Ignacy Chrzanowski:
…Siedem zaczarowanych słów, ile treści,
wspaniała prostota
i cudowna siła: „Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy”.
Ewangeliczna dobra nowina.
Program dla narodu, jak odzyskać Polskę?
Szablą odbierzemy! Jak walczyć? Dał
przykład Bonaparte, wcześniej Czarniecki w latach "potopu szwedzkiego".
Hasło legionowej braci żołnierskiej: "Ludzie wolni są braćmi"- to
idea kościuszkowska
i francuskiej rewolucji "wolność-równość-braterstwo".
Bóg ześle Kościuszkę, wodzów
kolejnych powstań, od Dąbrowskiego do
Piłsudskiego- marsz
z ziemi włoskiej do polskiej, nasi biją w tarabany.
Wysiłek legii Dąbrowskiego zaowocował
powstaniem Księstwa Warszawskiego - niepodległością w latach 1806-1813,
utworzeniem
w 1815 r Królestwa Polskiego z carem Rosji, jako królem polskim, miniaturowej
Rzeczypospolitej Krakowskiej i Księstwa
Poznańskiego. Decyzje Napoleona, Kongresu Wiedeńskiego, przekreślały wymazanie
sprawy polskiej z Europy.
Kolejne pokolenia - kiedy my żyjemy,
zrywały się, by odzyskać pełną niepodległość. Tak było |
w latach:1830, 1846,
1848, 1863 i wreszcie
w czasie I wojny światowej. Jak pisał poeta Kornel
Ujejski:
"W nagłej dla kraju potrzebie, posługi,
rzucano skarby, warsztaty
i pługi i nawet swych mistrzów uczniowie odbiegli...bo ... każdy ziszczał nie
słowem lecz czynem, że jest nieodrodnym swej ojczyzny synem".
Mickiewicz w swej narodowej epopei
"Panu Tadeuszu", w finałowej scenie "Koncertu Jankiela",
nazwie tę pieśń marszem triumfalnym. Ten marsz triumfalny "Jeszcze Polska
nie zginęła" - motywował do kolejnych zrywów.
Pieśń zakazywana była przez zaborców, a za jej śpiewanie groziły
represje. Jednocześnie była żywą, natchnioną inspiracją do powstania wielu
patriotycznych utworów w czasie walk powstańczych. Rodak z Tarnobrzega, lekarz , poeta Stanisław Jachowicz, wpisał się na tę listę
poematem "Pieśń narodowa- Marsz, marsz Polacy".
Bohaterowie zapisani zostali w księgach, na tablicach kamiennych, pomnikach i w
sercach narodu.
Stąd wieczna pamięć o Szymonie Konarskim, który 46 lat spędził w carskim więzieniu, Piotrze Wysockim przez 25 lat odbywającym karę zesłania na
Sybir, czy księdzu Piotrze Ściegiennym - symbolach rzesz żołnierzy, oficerów,
działaczy patriotycznej konspiracji, studentów, poetów, głównie wywodzących się
ze szlachty, która spełniając słowa pieśni legionów, płaciła dług za błędy
przodków w czasach Rzeczypospolitej Obojga Narodów.
Poległym i złożonym w bezimiennych mogiłach uczestnikom powstań Maria
Konopnicka wzruszająco napisze:
" O mogiłach
waszych tylko ptacy wiedzą, a zna rosa
polna, co przychodzi płakać nad samotnymi grobami. "
Te samotne mogiły rozsiane są w
rodzinnej ziemi
i po całej Europie,
szczególnie na obszarze "nieludzkiego imperium" - sowieckiego
państwa,
z czasów II wojny światowej, z
lat "przyjaźni
radziecko-polskiej".
W latach 1918-22 odradzająca się Polska
szablą odbierała zaborcom każdą piędź ziemi: Wielkopolskę, Galicję, Lwów,
Ziemie Zabrane na Wschodzie, Śląsk Cieszyński, Górny Śląsk, prastare Pomorze
Gdańskie, Wilno.
Naród uznał ogromną zasługę Pieśni
Legionów, potocznie zwanej "Mazurkiem Dąbrowskiego", w podtrzymywaniu, budzeniu ducha narodowego,
jako towarzyszki powstań narodowych, od Legionów do walk o Warszawę
w 1920 r.
Spośród wielu pieśni na propozycję
hymnu wybrano cztery najbardziej zasłużone: Mazurka, Boże coś Polskę,
Warszawiankę
i Rotę M. Konopnickiej.
Warszawianka, napisana została
przez Francuza i podarowana nam w okresie powstania listopadowego, niezwykle podniosła,
zagrzewająca do boju. Hymn "Boże coś Polskę" pierwotnie powstał na
cześć cara Aleksandra I. Ale kiedy 11 listopada 1918 r. zgromadzeni na Placu
Zamkowym w Warszawie zaśpiewali ją i po słowach, "Ojczyznę wolną racz nam
wrócić Panie", najpierw zaległa cisza, a potem rozległ się szloch.
I wreszcie pełna dynamiki i czystości uczuć patriotycznych, niezwykła gotowość
przeciwstawienia się germanizacji w pieśni autorstwa Marii Konopnickiej, rywalizowała
o tytuł pieśni Polaków.
Sejm odrodzonej Rzeczypospolitej wybrał
Pieśń Legionów, a 26 lutego 1927
roku, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych oficjalnie ogłosiło ten tekst w Dzienniku
Urzędowym, jako Hymn
Rzeczypospolitej Polskiej i tak
już jest po dziś dzień.
A kiedy Niemcy i Sowieci w 1939 r. przyszli
podpalić nasz dom, Polskę, stary weteran został
w służbę powołany. Ostatni
rozkaz kampanii wrześniowej z 5 października wydany przez gen. Zygmunta
Kleeberga kończy się słowami
Mazurka - "Jeszcze Polska nie zginęła, kiedy my żyjemy".
Walcząc w kraju, na wszystkich frontach, naród dawał dowody wypełniania tej
deklaracji z 1797 roku: Polska jest, kiedy my żyjemy, walczymy. Po 6
latach służby wojennej, podczas walk, polski żołnierz z inspiracji pieśni legionowej śpiewał: Marsz Sikorski do Polski, a po
bitwie pod Monte Cassino, znowu z ziemi włoskiej do polskiej.
W 1997 roku, 6 czerwca, w czasie spotkania Ojca Świętego Jan Pawła II w
Sejmie, po odśpiewaniu hymnu, Papież powołując się na słowa "z ziemi
włoskiej ..." nawiązując do
swej papieskiej szaty, powiedział:
"Nikt nie przypuszczał, że w
takim umundurowaniu. Ale nam się wydarzyło".
W przyszłym roku będziemy celebrować 100-lecie odrodzenia państwowości.
Wśród bohaterów poczesne miejsce zajmie w loży honorowej Narodu Polskiego Pieśń
Legionów wraz z jej Autorem, Józefem
Wybickim, gen. Janem Henrykiem Dąbrowskim, nieprzerwanie maszerującym,
z pełnym
poświęceniem ku wolności
i
niepodległości Ojczyzny.
Kocham mój hymn ...
Kocham mój hymn, bo od chwili powstania jest mi tak bliski, jak matka,
od pierwszych chwil mego życia budzi najświętsze uczucie miłości, patriotyzm,
gotowość do czynu, radość, dostarcza wiary, nadziei, wyprostowuje
przygnębionych, wzywa do zmierzenia się z przeszkodami, pozwala dumnie unieść
czoło.
Śpiewany podczas uroczystości, na stadionach, daje poczucie jedności,
mocy i wiary w to, co polskie, wyciska łzy wzruszenia, rodzi gotowość czynu,
najszlachetniejsze porywy serca, narodowej dumy, uderza salwą zbiorowej potęgi,
zdolnej obalać zło, wydobywać niespożyte zasoby energii.
To dzięki jego sile wykreśla nam, każdemu z osobna, zadanie pracy dla
Polski, bo śpiewając słowa "kiedy my żyjemy," każdy z osobna deklaruje swoje powołanie,
sens istnienia, gotowość do uczciwej pracy dla ojczyzny, a w razie potrzeby
użycia szabli, w obronie rodziny i tej Ojczyzny Matki nas wszystkich.
Jan Grandys