niedziela, 21 listopada 2010

Co ja robię w radzie pedagogicznej?

Przez dziesiątki lat mogłem obserwować zachowania, postawy nauczycieli, ich stosunek do udziału w pracach organu szkoły pn. rada pedagogiczna.

Przez bardzo długie lata, jako dyrektor szkoły, pogotowia opiekuńczego czy wizytator kuratorium starałem się zmieniać relacje, podejście współpracowników czy kolegów dyrektorów do ważnego zadania, jakim jest praca rady pedagogicznej.

Najważniejsze, to jak wyrwać nauczyciela z bierności, powolności, statystowania, „odbębniania” obecności. Na pewno nie krytyką, czy umoralnianiem!

Obecnie, gdy szkoły i placówki otrzymały dużo samodzielności, szerokie pole do kreatywnego działania, tym bardziej staje się palącym problem twórczego udziału nauczyciela
w pracach rady pedagogicznej.
Nie będę przytaczał, jak przygotowuje się „na dziś” nauczyciel do zebrania, co ze sobą zabiera, aby nie „zmarnować” czasu. To jest tajemnica poliszynela. Mnie przecież zależy na ukazaniu wartościowych działań, a nie marnowaniu czasu, energii, potencjału, doświadczenia, nie zniechęcania do czynności.

Zależy mi na rozbudzenie poczucia wartości, znaczenia dla jakości pracy szkoły dobrego spełniania tych obowiązków.
Rozbudzeniu odpowiedzialności za decyzje, za postanowienia: uchwały, wnioski, wyrażane zgody, wydawane opinie, sensowne wykorzystanie czasu, który bezpowrotnie minie.
Wszak jest to mój własny czas, niejednokrotnie na zawsze utracony, w dobie, gdy wszyscy narzekamy na jego ucieczkę, brak. Chodzi właśnie o to, aby w codziennej nauczycielskiej pracy nie zostawało nam gorzkie poczucie smaku edukacji.

W zebraniu, w obradach są jakby dwie strony: dyrektor – przewodniczący obradom i nauczyciele, uczestniczący w ich przebiegu. Dwa organy – dwa w jednym.
Obie strony w równym stopniu odpowiadają za efekt.

Przygotowujący zebranie ma przemyśleć porządek obrad, listę spraw do rozstrzygnięcia, podjęcia ważnych decyzji, opracować uzasadnienie propozycji w formie źródłowej, opinii komisji, projektu dla zdobycia przychylności członków, przekonania ich o sile racji, interesie szkoły. Do tych działań dyrektor ma możliwość zaangażowania sojuszników, skorzystania z ich argumentów, pomysłów, wzbogacenia koncepcji, potwierdzenia, że dobro szkoły leży na sercu wielu osób.

Strona druga – nauczyciele, dobrze znają problem, zapoznali się z materiałami, wyrobili sobie zdanie, mają pogląd na sprawę i przekonanie co ważne, a co nie, są przygotowani do wyrażenia swego zdania w dyskusji i oddania głosu w toku decyzyjnym za lub nie.

Czy tak wypełniam swoją rolę członka rady pedagogicznej?
Wstrzymywanie się w sprawach organicznych szkoły, to asekuracja mająca pokryć nieprzygotowanie się do obrad, czasem nieznajomość spraw usprawiedliwiona z tytułu dłuższej nieobecności w pracy.

Decyzje rady pedagogicznej mają ścisłe przełożenie na jakość pracy, trafność decyzji, wybór rozwiązania, unikanie pozorów, błędów. Każdy wniosek zgłaszany w czasie obrad nie może zawierać intencji, życzenia, lecz cel, zadania, kryteria sukcesu, oczekiwane zmiany, wykonawców, wreszcie termin realizacji, ocenę wykonania, uzyskane osiągnięcia zakładane
w celach podjętej decyzji. Niezbędne jest rozliczenie się z zadań, wskazanie korzyści, danie odpowiedzi na pytanie: co one przyniosły? Ważne wreszcie jest także to, jaki był wkład, udział
w sukcesie tych osób, którym powierzono wykonanie.

Warto racjonalnie, skutecznie, trafnie działać, bo to nam oszczędza czas, przynosi poczucie dobrze spełnionego obowiązku, pokazuje uczniom, jak my nauczyciele działamy. Swoim przykładem uczyć innych, to najbardziej przekonywujące postępowanie. Mam osobisty sukces, przekonanie, że nie wykonywałem roboty nikomu nie potrzebnej!. Dla mego zdrowia, to odczucie jest zbawcze!

Zrób tak, aby inni chcieli cię naśladować!

21 listopada 2010 r. Jan Grandys

wtorek, 9 listopada 2010

Pokaż mi swą twarz

Moi Drodzy,
przepraszam za paromiesięczne milczenie. A stało się to z powodu wykrytej w marcu choroby oka pod nazwą AMD. W rezultacie utraciłem zdolność widzenia tekstu, pisania, prowadzenia samochodu. Otaczającą rzeczywistości mogłem oglądać w wersji obrazów Picassa.

Na szczęście zastosowane leczenie przez lekarzy Akademii Medycznej w Lublinie pozwoliło mi odzyskać sprawność widzenia i powrócić do aktywności chociaż ograniczonej. Sądzę, że pozytywny rezultat mogę przypisać pomocy przyjaciół z Pekinu, którzy przysłali mi lek ziołowy w postaci okładów na oczy. Bardzo jestem szczęśliwy z obecnego stanu, chociaż mam świadomość, że walka z chorobą nie jest zakończona i ona też nie powiedziała ostatniego słowa. Ważny jest efekt, progres pozwalający na bardziej aktywne życie.

Dzięki poprawie mogę powrócić do refleksji „Przyjazna edukacja”
i przedstawiam Państwu tekst pt. ”Pokaż mi swą twarz”

Pokaż mi swą twarz ….


Wejście do klasy, powitanie uczniów, to pierwsza scena roli nauczyciela mającej się rozegrać sztuki scenicznej pod nazwą lekcji. Rzut oka ucznia wystarczy aby zorientować się kto i z czym wszedł tam , gdzie i ja jestem. Niewidzialna iskra przeskakuje od nauczyciela do ucznia. Sygnał, który może budzić bardzo mieszane uczucia. Doznania przykre i takie jak uspakajanie, radość, nadzieję radości .

Życzliwy rzut oka, ciepły gest, uśmiech nauczyciela rodzą ciepło, dobre nastawienie, odczucie bezpieczeństwa, oczekiwania na powodzenie. Nauczyciel sprawia to swoim wejściem, pierwszym słowem, gestem, mimiką, dając zebranym sygnał, że przyjście i spotkanie z nimi sprawia mu radość, że czuje się dobrze w ich gronie.
Wytworzenie sprzyjającej atmosfery do wysiłku stanowi zadatek, kapitał ważny dla obu stron, aktywny potencjał energii niezbędny w obliczu czekających zadań do zrealizowania aby osiągnąć cele.

Uruchomienie gotowości do współpracy, zaproszenie do wysiłku, tworzenie klimatu to nie tylko zasada pedagogiczna, zalecenie czy nakaz ale szlachetność dorosłego, dany wzór do naśladowania, humanistyczny stosunek do ucznia, człowieka chociaż małego.
Zaangażowanie się ucznia w proces lekcyjny, w swoje czynności, skupienie się, wytężenie umysłu, woli, wykorzystanie własnych sprawności dla rozwiązania zagadnienia, jest możliwe w atmosferze akceptacji wymagań. Sukces nie narodzi się w sytuacji zagrożenia, lęku, paraliżu woli, niechęci, negatywnego stosunku do proponowanych czynności.

Przyjazna edukacja ma swe korzenie w przyjaźni do ucznia.

sobota, 17 kwietnia 2010

Sztandar czy Statut?


Dwie świętości.

Sztandary, symbole idei „ Bóg ,Honor, Ojczyzna”, świadkowie nie tylko chwalebnych czynów, znaki pod którymi gromadzono się, stanowią dzisiaj oprawę uroczystości państwowych, religijnych, lokalnych szkolnych.
Sztandary szkolne zawsze obecne podczas ceremonii zaślubin uczniów ze szkołą, nadają mony emocjonalny wyraz szczególnie w momencie składania przyrzeczeń, przysięgi na progu kariery a także w chwili pożegnania.
W myśl tradycji szkolnej kontynuowany jest ten ceremoniał na każdym etapie rozpoczynania kariery szkolnej ucznia, oraz w chwili rozstania.

Składając przyrzeczenie uczniowie, studenci wypowiadają słowa przysięgi zawierające wzniosłe maksymy, złożone z pięknych słów, towarzyszą tef chwili wzruszające akcenty takt werbli, melodia hymnu, postawa na baczność, powaga twarzy, odświętność strojów wszystko tworzy atmosferę zapadającą w serce.

„Ślubuję być dobrym i solidnym uczniem, dbać o dobre imię klasy i szkoły, nie sprawiać przykrości rodzicom i wychowawcom, dostarczać im jak najwięcej powodów do zadowolenia, robić wszystko, by wyrosnąć na dobrego i mądrego człowieka.” oto tekst dla pierwszaków w szkole podstawowej–
„ …dochować tradycji, wierności liceum i zasadom. Ślubuję!? - taki gromki okrzyk rozległ się Liceum … szkole jednej z najstarszych w Polsce i jedną z lepszych w naszym mieście.
Gimnazjum , ślubuję:
”- przyjmować darowaną mi wiedzę, utrwalać ją i poszerzać tak, aby zwielokrotniła moją wartość i pozwoliła bez lęku pokonywać kolejne stopnie edukacji,
- współtworzyć i szanować tradycje mojej szkoły, głosić jej dobre imię, gdziekolwiek mnie los zaprowadzi,
- pielęgnować w sercu wartości, takie jak pracowitość, patriotyzm i humanitaryzm, jakimi zasłynęła w świecie patronka naszej szkoły,
- tak w szkole, jak i poza nią zachowywać się w sposób uczciwy, godny, nieprzynoszący ujmy imieniu ucznia, obywatela, Polaka,
- zaufać nauczycielom, jako tym, którzy niosą wiedzę, uczą rozumieć świat i pomagają wybrać najwłaściwszą z dróg wiodących w przyszłość,
- pomagać słabszym, pokrzywdzonym przez los kolegom, mieć odwagę realizować własne marzenia.”
„Ślubujemy nie odurzać się”. Studenci politechniki ślubowali podczas wczorajszej inauguracji roku akademickiego, że będą się powstrzymywać od zażywania środków odurzających. To nowość w rocie ślubowania.

Ślubowanie szkolne są wzniosłe ale intencyjne, bez powołania się na ściśle określone źródło, autorzy definiują treści indywidualnie, kładąc nacisk na ważne treści, zasady, ale dotkliwie pomijając respektowanie prawa. Zainteresowanie dotrzymaniem słowom roty kończy się wraz z uroczystością. Na ogół nie wraca się do zobowiązania, nie dokonuje się refleksji nad słowami poręczonymi własnym honorem. Kiedy absolwenci odchodzą ze szkoły, uczelni składają kolejny raz słowa ślubowania i znowu zaciągają honorowy kredyt a spłata staje się prywatną sprawą uczestnika w jego życiu.. I tak biegnie ta tradycja w patosie, kadzidle napuszonych uroczystości.

Rota nie zawiera odwołania się do dokumentu szkolnego, zawierającego prawa ucznia, obowiązki, jakim jest statut czyli szkolna konstytucja.
Sięgnięcie do statutu wskazuje uczniowi, że w szkole prawa są spisane, dostaje wskazanie gdzie ich może szukać, gdzie określono jego obowiązki, kto jest autorem postanowień, nie ktoś nieznany ale społeczność szkolna : nauczyciele, uczniowie oraz rodzice, bo projekt był opracowany z udziałem uczniów, rodziców, opiniowany i uroczyście uchwalony.
Ten dzień, jako dzień konstytucji szkolnej może znaleźć się w kalendarzu uroczystości aby, mieć sposobność do refleksji zgłębienia, zgłoszenia projektu poprawek, zmian

W dorosłym życiu gdy zawierane są małżeństwa, podczas rekruckiej przysięgi, nominacji w wojsku, przy obejmowaniu mandatu radnego posła senatora, najwyższych funkcji państwowych, pojawiają się odwołania do Pisma Świętego, Konstytucji - symbole prawa pieczętujące gotowość dotrzymania zobowiązań wobec siebie państwa, narodu.
Dawane sobie wzajemnie zobowiązania, przyjmowanie godności odbywa się pod presją odpowiedzialności wobec praw boskich, społecznych.

Nie ujmując piękna uroczystości ślubowania uczniów na sztandar bezsprzecznie wydaje się bardziej pożyteczna przysięga na statut a więc konkretne normy, zasady określające porządek w szkole, pozycje ucznia wobec prawa.

sobota, 3 kwietnia 2010

WESOŁYCH ŚWIĄT !

Czy zręby demokracji tworzy szkoła?

Uczeń przychodzi do szkoły w określonym celu. Po naukę, dobre maniery, wzory, różnorakie umiejętności, możliwości własnego rozwoju, po to jest szkoła!

Edukację rozpoczynamy się od niekłamanego entuzjazmu dla szkoły, nauki, nie zupełnie uświadomionej wielkiej nadziei na coś fajnego.

Na pewno nie od razu uczeń uświadamia sobie cel własnej edukacji ale chciałby zaspokoić swą naturalną ciekawość świata, zdobyć umiejętności, w tym też rozumienia siebie, mieć jak najwięcej dobrych wspomnień, zaprzyjaźnić się, robić z sensem pożyteczne czynności, umieć radzić sobie, rozumieć otaczający świat, przeżyć , doznać aby móc wracać czasów ze szkolnej ławy..

Co może szkoła dać uczniowi?

Od klasy pierwszej uczeń wchodzi w grupę, zespół uczniowski, najmniejszą komórkę społeczną w szkole. Nie jest to chwilowy stan ale okres kilku letni, najdłużej w podstawówce , bo sześć lat. Społeczność szkolna rządzi się prawami zbliżonymi do grup makrospołecznych.

Do wychowawcy należy wczesne wspomaganie rozwoju uczniów, nabywania przez nich umiejętności obywatelskich, w tym rozumienie prawa, powinności społecznych. Uczeń formalnie zostaje członkiem społeczności, spotyka się powinnościami, poznaje i zaczyna rozumieć obowiązujące prawa, wchodzi w relacje interpersonalne z rówieśnikami, dorosłymi, zwierzchnikami, partnerami.

Przynależność do grupy rodzi możliwości sprawowania różnych funkcji, zadań, nabywani praw ale też odpowiedzialności za zobowiązania, zaszczyty, funkcje.

Uczeń powinien otrzymać klarowne wskazówki, czego się od niego oczekuje, co go czeka z przyjęciem do grona społeczności a czego oczekują jego wyborczy i wychowawca.

Pierwszy etap obywatelskości to sposobność na formowanie świadomości obywatelskiej u ucznia pod warunkiem jego aktywnego udziału. Ten aktywny udział winien być kierowany przez wychowawcę. To za jego inspiracją są tworzone sytuacje pozwalające uczniowi na:

Poznawanie obowiązującego w szkole prawa,
Na tworzenie prawa, ładu, porządku w obszarze klasy, szkoły,
Uczestnictwo w określaniu kryteriów do oceny zachowania, nagród, pochwał,
Wypracowywanie norm obowiązujących w klasie, szkole,
Ustaleniu zasad oceniania wybranych przez siebie przedstawicieli,
Współokreślanie kompetencje , odpowiedzialność,
Wybór kandydatów do funkcji, decyduje w wyborach,
Uczy się przygotowywać swój program wyborczy, prezentować go ogółowi,
Podejmuje próby oceniania swoich osiągnięć, dokonań,
Uczy się dyskutować, wyrażać swoje opinie, uzasadniać poglądy, bronić ich na forum grupy, zgromadzenia klasowego ( ateńskie zgromadzenia ludowe),
Zdobywa wrażliwość społeczną,
Podejmuje inicjatywy uchwałodawcze, zdobywa doświadczenie legislacyjne, dostrzega , że on sam jest źródłem prawa ( demokracji).

Uczeń może nabyć kompetencje obywatelskie dzięki wychowawcy serio traktującego podopiecznych, rolę szkoły jako miejsce i czas krzepnięcia postaw obywatelskich u uczniów.

Jeśli uczeń nie uczestniczy w podejmowaniu decyzji, które jego dotyczą tak bezpośrednio czy pośrednio to e decyzje są dalekie, nie rozumiane i traktowane jako obce, nie mają charakteru obowiązującego osobiście.

Do wyboru : aktywność , kreatywność, czy bierność i mierność?

Przyjaźnie nastawiony wychowawca i potrafiący działać wniesie w życie zespołu uczniowskiego twórczy ferment, który zaowocuje rozwojem świadomości i umiejętności obywatelskich niezbędnych w publicznym działaniu dla dobra małej ojczyzny czyli społeczności klasowej w myśl zasady od bliskiego do dalekiego. Pierwsze i następne relacje, doświadczenia, przekonania zależą od wychowawców

Dalszy etap to kształtowania obywatela, zdobywania ostróg obywatelskich powinna być działalność w Samorządzie Uczniowskim. W sposób naturalny uczeń staje się członkiem społecznego organu szkoły, tak spostrzega jego obecność ustawa o systemie oświaty z 7października 1991 roku.

Jak skorzysta z przywileju i jaką odegra rolę w życiu szkoły zależy od dorosłych czyli nauczycieli na czele z dyrektorem, zależy od rady pedagogicznej, ale też i rodziców...

Sposób traktowania ucznia, jego praw, jego opinii, racji, samodzielności buduje w nim świadomość swej roli, pozycji, poczucie partnerstwa, uczy działań, przekonuje czy stosunek do niego można brać na serio czy to, tylko naprawdę pozory, fikcja.

Wszyscy uczniowie tworzą samorząd wybierają, każdy może zostać wybrany, może sprawować funkcje klasowe, ogólnoszkolne, ma formalnie zagwarantowany wpływ na sprawy szkolne. Jak ważne jest spełnienie pierwszego warunku, edukacji początkowej na poziomie klasy.

A faktycznie?

Pytanie czy szkoła, na różnym poziomie edukacji, stwarza uczniom szanse na zdobycie podstawowych umiejętności publicznego działania, dorosnąć do roli lidera, zdobyć przekonanie o prawdziwości demokracji na gruncie praktyki ?

Jak uczeń wchodzi w pełnienie ról, poza formalnym wyborem a nawet narzuceniem obowiązków?

Obserwując w szkołach informacje o działaniach uczniowskiej władzy w formie publikatorów (gazetki samorządów, internetowe strony) na ogół spotyka się zamieszczany imienny wykaz przedstawicieli ogółu uczniów i nazwy pełniony funkcji, nazwy imprez przypisanych SU..

Konia z rzędem temu, kto dowie się jak tak naprawdę społeczny organ władzy szkoły odciska swój ślad w życiu szkoły.

O czym decydują, współdecydują, czy wysłuchują ich, liczą się z ich zdaniem dorośli, zasięgają ich opinii, czy zdanie samorządu jest respektowane przez wyborców, elektorat?

Chodzi o to czy samorząd jest partnerem czy „ministrantem”, którym wysługują się dorośli?

Opinia, zdanie uczniów wobec propozycji regulacji prawnych ich dotyczących ma wymiar obywatelskiej edukacji, nauki stanowienia prawa. Jeśli o mnie decydują inni bez mego udziału


Powtórzę, jeżeli nie uczestniczę w decyzjach mnie dotyczących to ich respektowanie jest mi obce. Prawo wpisane w statut jest martwe gdy zostaje narzucone, gdy podmiot demokracji obywatel zostaje pominięty, gdy nikt nie pyta obywatela co on sądzi, jakie są jego oczekiwania, czy przymierzane rozwiązania są mu bliskie, naprawdę zgodne z jego wiedzą, potrzebami, są oczywiste i aprobowane.

A może tylko uczy o demokracji a nie uczy demokracji

Okazywanie przyjaznego nastawienia do uczniów to efekt własnej koncepcji pedagogicznej opartej na sercu, głębokim przekonaniu o szansach jakości zdobycia wykształcenia na każdym poziomie edukacji, hołubiącemu wierze w możliwości ucznia.

Świadomie czy nieświadomie zaniedbanie ucznia, dziecka, partnera jest i będzie formą przemocy wobec drugiego człowieka. Odcienie przemocy, zależą od tego czy ten człowiek jest duży, silny, dorosły, młody , stary, czy jest to maleńkie dziecko lub już starsze w przedszkolu, szkole.

poniedziałek, 8 marca 2010

przyjazne chwile

8 marca 2010


Dzień Kobiet , dawniej Międzynarodowy obchodziliśmy w Szkole Podstawowej nr 5 w Tarnobrzegu z pełną gracją i sympatią dla Pań, wszystkich , nie tylko przecież pracują nauczycielki. Była to druga połowa lat 70-tych.To była przednia okazja aby uczniowie weszli w rolę zarówno nauczycieli prowadząc zajęcia lekcyjne, zastępując Panie na portierni, w sprzątaniu, w księgowości, sekretariacie. Dla chłopców przygodą było zagrać wybraną przez siebie rolę.

Przyjazne postawy cechowała całkowita dobrowolność wyboru funkcji. Całkiem poważnie potraktowane zadania sprawiały chłopcom radość, okazję bliższego poznania spraw wykonywanych przez dorosłych ale przede wszystkim łączyło się z poczuciem odpowiedzialności za przyjęte na siebie obowiązki. Z powodzeniem łączyliśmy atrakcyjne zajęcia z poważnym zajęciem pedagogicznym, ekonomicznym, czynnościami gospodarczymi.

Ponieważ dwie Panie pełniły funkcje zastępców to też chłopcy i w tę rolę objęli publicznie na porannym apelu. Wszyscy też otrzymywali przydziały czynności dostosowane do ich możliwości, po to aby móc spełnić oczekiwania,. Zastępcy mieli m.in. obowiązek hospitowania zajęć swoich kolegów-nauczycieli prowadzących lekcje w przedmiotach w których czuli się najlepiej.

Przyjazna edukacja miała oddźwięk w postawie dorosłych, doceniających, z satysfakcją patrzących na swoich zmienników. Ogromnie dużo budujących wrażeń doznawali bohaterowie dnia oraz pozostali uczniowie, przenoszone z radością do domu, potem z sympatią wspominane.

To jeden z epizodów z dawnych lat rodzących dobre relacje w społeczności szkolnej, zachęcające do szkoły.

piątek, 19 lutego 2010

Przyjazna edukacja

- to myśl przewodnia dla wymiany opinii o dniu dzisiejszym szkoły, a przede wszystkim ludziach, dziełach tworzących obraz pełen urody pedagogicznej.
Czy można tak patrzeć na szkołę?

Znajdując się w przyjaznym otoczeniu mamy poczucie bezpieczeństwa, zachęty do wysiłku, inspirację do czynu, odczuwamy chęć do pracy, gotowość spotykania osób dla których jesteśmy ważni, my zaś w bliskości z nimi nabieramy wiary w siebie, stajemy się otwarci, pełni ufności.

Mam za sobą prawie 45 lat pracy pedagogicznej, jako nauczyciel, dyrektor, edukator, Mimo upływu tylu lat, nie straciłem entuzjazmu dla działań romantycznych, pełnych pasji, etosu zawodowego, głębokiego przekonania w słuszność tej drogi dla zdrowia ucznia i nauczyciela. Poszukiwanie piękna w pracy pedagogicznej zawsze mi towarzyszyło, a obecnie wspieramy nauczycieli działalność służącą doskonaleniu zawodowemu pedagogów.

Od 9- ciu lat prowadzę Niepubliczną Placówkę Doskonalenia Nauczycieli w Tarnobrzegu.

Wiem z praktyki jak trudno nadążyć za życiem, jak trudno zaakceptować przelotność pomysłów reformatorów oświatowych, jak bardzo zranieni są nauczyciele pobieżną oceną, jak trzeba wiele przyjaźni, prawdziwych argumentów trafiających do serca, rozumu, aby przekonać do propozycji, które tłumaczy się odgórnym poleceniem, tak trzeba dla świętego spokoju. Nie dziwię się, że środowisko przyjmuje je z nieufnością.

Głęboko i boleśnie zapadła mi w pamięć wypowiedź nauczycielki : Proszę pana ta nowa podstawa programowa to kwestia trzech lat i nikt już nie będzie jej pamiętał.

Może więc warto pokusić się o wymianę przykładów potwierdzających istnienie przyjaznej edukacji, jej mocy sprawczej w życiu ucznia, nauczyciela, rodzica.

Może mamy poczucie osamotnienia, bo nie wiemy o sobie, a mamy naturalną potrzebę wzajemnego pokrzepienia serc, wzmocnienia się przez obecność innych, inspirującą do trwania, działania, dodania sobie sił. Tak bardzo nam potrzeba potwierdzenia! Czy to może wydać się naiwne?